Ja również jeździłam do Pana profesora Witolda Brzosko. 18 lat temu zachorowałam na tajemniczą chorobę, której nazwy po przyjściu do domu nie udało mi się wymówić. Miałam wtedy 36 lat i lekarz prowadzący notabene, do którego chodziłam prywatnie, zaaplikował mi dawkę encortonu 40 mg dziennie. Zapewne wiecie jak ja wtedy wyglądałam. O profesorze dowiedziałam się od mojej bratowej, która przeczytała artykuł w "Życiu na gorąco" o jednym panu cudownie wyleczonym przez pana profesora. Wiecie w tamtych czasach nikt nie miał a nawet nie słyszał o internecie. Napisałam więc do redaktora tej gazety, który pocztą przysłał mi namiary na prywatną klinikę Pana profesora w Warszawie przy ulicy Willowej. Chwyciłam się tego jak tonący brzytwy. Zadzwoniłam tam i moja pierwsza wizyta odbyła się w prywatnej przychodni KOMED w Warszawie. Trafiłam tam do dr Barbary Dąbrowskiej-Bernstein, która była zdziwiona tym, że ja (taka młoda wtedy jeszcze) biorę tak silne dawki encortonu. Nie byłam całkiem świadoma tego jakie spustoszenie może wywołać ten encorton (jedyne co mi powiedział lekarz prowadzący to było to, że uszkadza kości i dostawałam leki osłonowe na żołądek )bo nie miałam takiej wiedzy na temat steroidów. Postanowiłam zaufać Pani doktor i Panu profesorowi. Pani doktor umówiła mnie na konsultację do Pana profesora Brzosko i następne moje wizyty były już na ulicy Willowej. Pan profesor podobnie jak Pani doktor był bardzo zdziwiony tym, że biorę tak silną dawkę encortonu i postanowił zastosować mi próbę zmniejszenia tego leku przy jednoczesnym wprowadzeniu Padmy 28 - 3 razy dziennie po 2 tabletki oraz Neoglandyny 1 raz po 1 łyżeczce od herbaty (kartkę z tym zaleceniem mam do dzisiaj) a gdyby nie było Neoglandyny to Boragoglandynę. Kazali mi tez robić morfologie i konsultować to z doktorem prowadzącym. Niestety mój pan doktor nie wierzył w leczenie Padmą 28. Robiłam więc co miesiąc rtg klatki piersiowej i chodziłam do niego tylko po to, żeby mi odczytywał zdjęcie czy są postępy w leczeniu. Oczywiście mój doktorek myślał, że ta poprawa jest spowodowana leczeniem encortonem bo przecież nie wierzył w leczenie Padmą. Mówię wam istny kocioł. Uważał też, że robienie morfologii też nie ma sensu, Jeździłam więc do Warszawy expresem z mężem a jestem ze Stargardu Szczecińskiego i tam robili mi na miejscu morfologię. Oczywiście poprawa była z czego byłam niezmiernie zadowolona. Niestety ta poprawa uśpiła moją czujność bo myślałam, że jestem wyleczona. Zaczęłam kaszleć po kilku latach i poszłam na kasę chorych ale do innej lekarki i jak księdzu na spowiedzi opowiedziałam jej swoją historię. Nie chciała mi wierzyć.Wysłała mnie więc na tomograf do Szczecina, który potwierdził, że nie mam zmian w płucach. Zdjęcie rtg płuc też było dobre. Nie był to więc nawrót choroby. To był 2001 rok.
Niestety w 2006 roku nastąpiła powtórka z rozrywki i Pani doktor powiedziała mi, że ten nawrót choroby spowodowany został tym, że nie brałam encortonu. Trafiłam do szpitala w Zdunowie i tam miałam badania i biopsję, która potwierdziła, że to sarkoidoza. Zaufałam wtedy tym lekarzom i brałam bodajże przez rok Metypred. Nie pamiętam ile czasu brałam to świństwo wiem, że wyglądałam jak...możecie sobie wyobrazić. Po kuracji Metypredem miałam znowu tomograf i znowu było pozytywnie- bez zmian. Chodziłam więc kontrolnie na wizyty i gdy już nic według mnie mi nie dolegało to przestałam chodzić do lekarza. wykręty typu nie mam czasu, bo praca i inne takie pierdoły. I to był mój błąd. Minęło znowu 9 lat (zauważyłam, że nawroty u mnie są co 9 lat) a ja na nogach zobaczyłam u siebie tydzień temu podskórne czerwone guzki, które miałam również za pierwszym i drugim razem. Zapaliła mi się czerwona lampka. To chyba nawrót sarkoidozy? Mam również suchy kaszel ale sporadycznie i czasami poradyczne bóle głowy oraz bóle stawów palca środkowego lewej ręki oraz ogólnie ból lewej ręki. Byłam już u lekarza pierwszego kontaktu po skierowanie do pulmonologa i jutro chcę się zarejestrować do już innej Pani doktor bo ta moja już nie przyjmuje. Boję się tylko, żeby nie wrócić do tych cholernych steroidów. Mam w związku z tym pytanie czy ktoś z Państwa wie czy PADMA BASIC działa na sarkoidozę tak samo jak PADMA 28? Wiemy bo przeczytałam, że nie ma w swoim składzie aconityny czyli bulwy tojadu po polski - na zlecenie Unii Europejskiej została wycofana ze składu tego leku i dlatego zmienił nazwę na PADMA BASIC . Czy ktoś z Państwa miał dwa nawroty jak ja? podejrzewam, że ten mój obecny nawrót o ile to jest to a wszystko na to wskazuje związany jest z moja dietą.Bardzo proszę jeśli ktoś coś wie to może do mnie pisać tu albo na mój prywatny e-mail : basia2686@wp.pl lub na Facebooku - Barbara Grzegorczyk, pozdrawiam serdecznie